Jako jeden z większych chyba grzeszników osiedlowych sobotnie przedpołudnie spędziłem na lakierowaniu koła tylnego, a na niedzielę zostawiłem sobie oczywiście montaż. Przy okazji weszła nowa tarcza i klocki na tył, miny wszystkich starszych osób wychodzących z klatki schodowej spoglądających na mój osiedlowy warsztat bezcenne (takie tam, mała skrzynka narzędziowa , koło , paczka fajek). Z takimi drobiazgami do garażu nie jeżdżę bo musiałbym to wpierw autem pozwozić, potem motocyklem jechać, nie ma się gdzie umyć i ogólnie to nie mój garaż więc szkoda zachodu. Myślę że udało mi się celująco dobrać kolor aby pasował do przedniej felgi w fabrycznym malowaniu...
Dwa dni wcześniej zamontowałem kupione wcześniej i lakierowane proszkowo stelaże kufrów bocznych....
Latanie na szerszej gumie to inna bajka, dunlop to chyba najgorsza opona na jakiej do tej pory jeździłem, po rozgrzaniu miękka - wręcz taka mydlana na drodze , strach iść w zakręt szybciej niż 60km/h - no chyba że nie szkoda motocykla. Na battlaxie całą zimę przejeździłem, no tak do końca lutego bo potem yamaha szła w warsztatowe klimaty i nigdy nie straciła przyczepności nawet przy -15, oczywiście buksowanie się zdarzało ale nigdy uślizg w zakręcie, dunlop nie jest taki fajny - nie lubię go.
A wracając do samego motocykla to z rzeczy niezrobionych na czas w garage została wymiana chłodnicy z przewodami na odnowione i doszła niespodziewana niespodzianka, surprise, uberraschung, normalnie wielkie szczęście mnie odnalazło ze strony Motula 5100, mowa o oleju silnikowym 15W50 pół-syntetycznym, więc kiedy ktoś zaproponuje mi jeszcze raz Motula - odpowiem
https://www.youtube.com/watch?v=31g0YE61PLQPrezent przejawia się w taki sposób że po rozgrzaniu silnika do powiedzmy 70 stopni olej zaczyna się pienić i pompa ciśnie pianę zamiast oleju, utrudnione jest wrzucanie biegów, a znalezienie neutralnego graniczy z cudem. po kilku minutach piana opada i można jechać dalej z poprawką na niepałowanie i jazdę z niskimi obrotami na wysokim biegu. Ale.... jest już zestaw naprawczy i zrobimy płukanie żołądka i nowego oleum nalejemy i yamaha będzie zdrowa...tylko szkoda że w lutym zmieniałem olej i filtr co kosztowało prawie dwie paki i teraz deja vu w portfelu, sprzedawca ze sklepu w którym kupiłem felerny olej stwierdził - " to niemożliwe ", ale stwierdziłem że nie będę znowu doprowadzać motocykla do tego stanu aby koleś przyznał mi rację widząc w okienku rewizyjnym do polowy olej a powyżej pianę koloru kapuczino ( jak dwuwarstwowa kawa z ekspresu ciśnieniowego dosłownie).
Ok to na tyle mojego marudzenia na dziś, dobrego popołudnia, wieczoru i do zaś... jutro lewatywa yamahy.