Wiecie, jak bylem na praktykach na OIOM'ie to naogladałem się duzo ludzi w śpiączkach z powodu urazów czaskowo - mózgowych. Nie chce tak gnić więc wole choć troche lepiej zabezpieczyć glowę. To też nie jest tak, że po południu po obiedzie gdy lezałem ch***m do góry usrało mi sie "a kupie sobie kask za półtora klocka" i pyk następnego dnia biegłem do sklepu z gotówką od rodziców wysypującą mi się z kieszeni. Miałem zaoszczędzone pieniądze które sam zarobiłem. Poszedłem do pracy po to by zarobić na pierscionek zaręczynowy dla mojej dziewczyny i wakacje we dwoje, bo bardzo ją kochałem i chciałem dać jej dowód na to, że tylko ona się dla mnie liczy. Każdą wypłatę i wszystkie hajsy które mi wpadły dodatkowo od października do stycznia przelewalem na konto oszczędnościowe i nie ruszyłem z tego ani grosza... bo na pierscionek. Miał być z różowego i żółtego złota inkrustowany oczkiem z tanzanitu - prawie równie pięknie niebieskiego jak jej oczy, całość miało dopełniać 6 diamencików które miały symbolizować moją miłość, wierność, szczerość, zaufanie, oddanie i honor... dla niej. No dobra, a co miało symbolizować niebieskie oczko? Nie, no tego wam nie powiem Chociaż nie, sory, kiedyś wydałem troche z tego na bukiet 24 czerwonych róż, oczywiście też dla niej. I co? A no pewnego dnia zesrało sie, wszystko trafił ch**... delikatnie mówiąc. Zostały mi wspomnienia, jej zdjęcie w portwelu i oszczędności na koncie. Troche poszlo na kilka butelek 12yo whisky które stoją nie otwarte w szafie bo przeciez nie moge pić ale uwielbiam whisky, część na karte muzyczną i głośniki do pokoju. Resztę wydałem na kask i znów mam 0 na koncie.
Więc widzicie ja tez nie sram hajsem, moi rodzice tym bardziej. Nie mam niczego na pstryknięcie palców - pracuje i oszczedzam więc moge sobie pozwolić potem na cośtam.