Witam.
Chciałbym wam przedstawić maszynkę, którą jeździłem do czasu, dopóki mi jej nie skradziono.
Łosia kupiłem 20.10.2010r., z silnikiem 110, w stanie db-.
Jedyny tuning jaki wówczas miał to właśnie większy silnik, chromowane kierunki i "fajka" przelotowa zamiast oryginalnego tłumika.
Po pewnym czasie silnik zepsuł się, było zresztą już w nim tyle do zrobienia, że nie opłacało się go naprawiać i kupiłem nowy Zongshen 125 wraz z gaźnikiem "Keigin" pz26
Pojeździłem trochę, po czym zakupiłem chłodnicę oleju i zdarłem płomienie.
Niestety efekt był brzydki, więc pomalowałem całą maszynkę na ceglany metalik.
Było to co prawda malowanie sprayem, lecz były to spraye firmy motipa, z najwyższej półki i wyszło całkiem, całkiem . Szczerze mówiąc najlepiej wspominam te czasy. Tysiące kilometrów, bez niczego poza regulacjami i wymianą oleju.
Mój łoś właśnie wtedy zaczął wyglądać w końcu ładnie.
Od strony technicznej była igiełka.
Jako, że nie wytrzymałbym długo bez tuningu maszynka dostała nowe, większe koła, co sprawiło znaczą poprawę jej wyglądu. W międzyczasie zaliczyłem mały upadek, który spowodował wgniecenie się baku i połamanie tylnego błotnika.
Całość wówczas wyglądała tak, nic specjalnego.
A i zapomniałbym dodać. Podczas wymiany kół zrobiłem tylne zawieszenie na sztywno. Miało być to tylko chwilowe rozwiązanie, do czasu do kiedy nie uzbieram pieniędzy na inne, wyższe amorki. Spodobała mi się jednak jazda na sztywnym tyle i tak już zostało.
Na powyższym zdjęcia brat o wzroście 188cm, więc sami oceńcie jak łoś podrósł na tych kołach
Potem postanowiłem pomalować moto od nowa, tym razem na niebiesko. W sumie bardzo mi się podobało, bo z małego łośka wyszedł mi w miarę duży motocykl
Zostało mi tylko założyć przedni błotnik i pomalować "tylne amorki zrobione z rurek".
Niestety nie zdążyłem już tego zrobić, bo gdy raz pojechałem spotkać się z kumplem stała się niemiła niespodzianka, a mianowicie pękł mi łańcuch (pomimo, że był całkiem nowy i była to firma DID. ). Zadzwoniłem więc po brata, żeby przywiózł mi z domu spinkę, bo akurat taką miałem. Brat przyjechał, lecz nie mogliśmy się za bardzo znaleźć, były to obrzeża Łodzi, a ja za bardzo nie orientowałem się w tamtych nazwach ulic itp.
Wyszedłem mu naprzeciw w umówione miejsce. On przyjechał CBR (którą zresztą mam do teraz). Przy łosiu nie było mnie z 5 minut, zostawiłem go na poboczu, z zablokowaną kierownicą. Kiedy już wróciłem jego nie było. Szczere pole, dookoła pusto. Zero śladu.
Minęły od tamtej pory prawie rok, a jego jak nie było, tak nie ma.
Mam nadzieję, że nie zrobicie takiej głupoty jak ja. Temat ten założyłem w pewnym sensie, żeby was przestrzec przed takimi nieprzyjemnymi sytuacjami.
W łosiu, wraz z kupnem utopiłem prawie 4000zł.
Najgorsze było to, że w międzyczasie kupiłem CBR z bratem na spółkę, a łosia miałem sprzedać i oddać tacie pieniądze, które pożyczył mi na kupno CBR.
Stało się natomiast tak, że łosia mi skroili i pieniędzy żadnych nie widziałem.
Łapcie na koniec filmik na którym ukazane jest przyspieszenie 125cc Zongshena, z gaźnikiem 26mm. Polecam ustawić HD, wtedy widać dokładnie prędkość.
http://www.youtube.com/watch?v=A7Ik6tzbuWQ
Pozdrawiam.
szymo_97